Witaj, zagubiona duszo, na moim pierwszym blogu z fanfiction o tematyce Potterowskiej!
Szczerze powiedziawszy blog powstał głównie po to, aby sprawdzić czy nadaję się do pisania czegokolwiek dłuższego w tym fandomie a nie tylko spaczonych incestów do szuflady, więc nie wszystko tutaj może być dopracowane i idealne, jednak wiedz, że wkładam w swoje pisanie całe moje serducho i to uszanuj <3
Nie chcąc aby prolog trwał dziesięć stron w wordzie, ograniczyłam się jedynie do tego. Mam nadzieje, że chociaż mi opisy zawarte w tym krótkim wstępie się nie podobają, wam przypadną do gustu.
Akcja fanfica dzieje się w czasach Huncwotów, dokładniej w 1975 roku, proszę brać to pod uwagę i nie zarzucać mi później, że jest to niezgodne z kanonem :)
Zapraszam do czytania, liczę że chociaż jednaj osóbce się spodoba :>
Ps. Wiem, że fragment o przemianie w wilkołaka jest taki byle jaki. Jeżeli podobne fragmenty będą w dalszych rozdziałach, będą one napisane o wiele lepiej.
***
– Kim jesteś?
Niepewny szept rozległ się po
pomieszczeniu, zakłócany przez ociężałe sapanie od strony drugiej osoby. Długo
nie było żadnej odpowiedzi, nawet jeżeli pytanie wydawało się krótkie i łatwe,
a odpowiedź wcale nie powinna być trudniejsza. Dziewczyna stojąca naprzeciw
nieznanego jej chłopaka, nie wiedziała, czy przez tą narastającą niepewność,
dochodzi dodatkowo więcej strachu, niżeli było go chwilę wcześniej.
– Kim jesteś? – powtórzyła swoje pytanie, o
wiele bardziej stanowczo. Postanowiła przy tym poruszyć się krok do przodu,
jednak z chwilą, gdy jej stopa naparła na drewnianą podłogę, drewno
zatrzeszczało niemiłosiernie, a piętnastolatek wydał z siebie coś co łudząco
przypominało warknięcie. Dziewczyna cofnęła się więc, nie zamierzając zmieniać
miejsca, dopóki nieznajomy się nie uspokoi.
– Idź sobie… – wychrypiał, czując jak cały
się trzęsie. Czemu odważyła się przyjść
tutaj akurat teraz?, pomyślał, po czym zasłonił swoją twarz przydługimi
włosami. On z łatwością rozpoznał dziewczynę i był pewny, że gdyby nie fakt, że
stał do niej odwrócony plecami, z głową spuszczoną przy okazji w dół, ona też
wiedziałaby kim on jest. Na szczęście w pomieszczeniu było ciemno, a jedynym
źródłem światła był w połowie zasłonięty przez chmury księżyc w pełni.
Ona nie posłuchała. Stała w miejscu,
wpatrując się w opięte przez sweter na guziki plecy. Chciała tam zostać,
chciała się dowiedzieć kim jest chłopak, ponieważ chociaż wydawał jej się
znajomy, nie potrafiła powiedzieć kim on jest. Więc można powiedzieć, że ciekawość
ją tam trzymała.
Od jego słów nie minęła nawet chwila, a
światło księżyca zaczęło zajmować większą część pomieszczenia. Chmury nagle
zniknęły, co zwiastowało jedno. Chłopak wbił spojrzenie swoich intensywnie
zielonych oczu w księżyc. Dziewczyna nie ogarniała co się dzieje, ponieważ
ciało chłopaka zaczęło się zmieniać. Kończyny zaczęły się wydłużać, a wszystkie
jego ubrania dosłownie się na nim rozdarły.
Nie minęła chwila, a stał przed nią
najprawdziwszy w świecie wilkołak. Co prawda odwrócony do niej plecami, jednak
dalej czuła się zagrożona. Cofnęła się parę kroków w tył jednak jej plecy
natrafiły na ścianę. Przełknęła głośno ślinę i właśnie w tym samym momencie
wilkołak się odwrócił.
Powolnym krokiem, przemieścił się w jej
stronę, a z jego długiego pyska spływała gęsta ślina. Chwyciła kurczowo
materiał swojego przydużego swetra, starając się rozładować przy tym stres,
jednak nic nie pomogło. W jej oczach powoli rodziły się łzy strachu, a ciało
zaczęło się trząść niemiłosiernie. Zamknęła oczy, licząc że to jakoś jej pomoże
w przetrwaniu całej sytuacji. Niestety, fakt, że go nie widziała tylko wszystko
utrudniał.
Wilkołak zatrzymał się parę centymetrów od
niej, jednak nic jej nie zrobił. Warczał jedynie cicho przypatrując się swoimi
zielonymi oczami w jej twarz, która nabrała na kolorze czerwonym.
Czyli
tak to się miało wszystko skończyć, tak?
Ku jej zdziwieniu, wilk
puścił ją wolno.
I – ku jej większym zdziwieniu – to
zdarzenie wpłynęło na cały piąty rok jej nauki w Hogwarcie.